Smog elektromagnetyczny (elektrosmog) jest jak bogata ciotka z filmu “Miś”, która ma odwiedzić Ryśka Ochódzkiego. Dużo się o niej mówi, ale nikt jej nigdy nie widział. Potocznie elektrosmogiem określa się fale radiowe, wytworzone przez różne urządzenia, które znajdują się wokół Ciebie. Od kuchenki mikrofalowej przez żarówkę LED i telefon komórkowy po tajemnicze anteny na dachu domu sąsiada. Nie jest to pojęcie naukowe, bo używając go nasz poziom precyzji przypomina raczej powiedzenie “ten syf w powietrzu” niż “cząsteczki pyłów PM2.5”. A nawet mniej precyzyjne bo “syf w powietrzu” odkłada się w naszym organizmie, a fale radiowe nie.
Dlatego też nie stwierdzono żadnych szkodliwych mechanizmów ich oddziaływania podczas codziennego korzystania z prądu, radia, telewizji, telefonii czy Internetu. Podobnie badania nie potwierdziły istnienia “elektrowrażliwości”, czyli zdolności niektórych do wyczucia pola elektromagnetycznego. Naukowcy z Uniwersytetu Maine stwierdzili natomiast, że podanie informacji o tym “zjawisku” przez media jest czynnikiem wywołującym symptomy tej “choroby”. Niezwykłe dziennikarskie zjawisko paranormalne.
Pamiętaj też, że polskie limity dotyczące pola elektromagnetycznego są wielokrotnie ostrzejsze od tych zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). U nas natężenie pola w zakresie częstotliwości 300 MHz – 300 GHz nie powinno przekraczać 7 V/m, czyli 7 woltów na metr. WHO zaleca nawet 61 V/m.
Ta różnica wynika z historii. Komunistyczne władze Polski ograniczały dostęp obywateli do łączności bezprzewodowej. Przyjęto wówczas restrykcyjne normy, aby utrudnić m.in. komunikację krótkofalówkami. Dlatego w filmach Stanisława Barei tak ważnym atrybutem jest telefon, a nie walkie-talkie. Przygody z działaniem krótkofalówki w czasach PRL-u doskonale opisuje Magdalena Grzebałkowska w biografii “Beksińscy. Portret podwójny”.
Jeśli nie dowierzasz ekspertom możesz samodzielnie zbadać poziom fal elektromagnetycznych w swoim domu. Służy do tego m.in. aplikacja ElectroSmart. Po jej uruchomieniu zobaczysz jaki sprzęt emituje najsilniejsze pole. Pewnie będzie to router wifi i włączony w telefonie bluetooth. Zwróć tylko uwagę, że producenci aplikacji stosują inne normy niż zalecane w Polsce czy na świecie. O “przekroczeniu” mówią już przy natężeniu pola powyżej 0,3 V/m. Naukowcy nie potwierdzają wpływu na nasz organizm nawet na poziomie 61 V/m, a więc 200 razy mocniejszym.
Jaki wpływ na jakość naszego otoczenia mają fale radiowe, mikrofale i promieniowanie jonizujące?
Proste pytanie. Czy komórki nam szkodzą? Czy powodują raka? Czy podgrzewają mózg?